24 listopada 2013 r.
- Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata
…trochę do myślenia dla Was na tę najbliższą niedzielę…
Można też pomodlić się za najbliższego chrystusowca lub najbliższej Siostry Misjonarki Chrystusa Króla – to ich święto…
Niech
służą, na wzór Chrystusa Króla – zawsze…
- padre matteo
Kiedy Jezus żył na ziemi, nikt nie uważał Go
za króla. Nikt też nie podejrzewał, że może być królem. On sam, gdy
kilkakrotnie próbowano obwołać Go królem, nie zgodził się na to. Nigdy też za
czasów swej publicznej działalności nie powiedział o sobie, że jest królem. Tak
więc oskarżenie ze strony faryzeuszów, że Jezus czyni siebie królem, było
równie kłamliwe jak wszystkie inne. Owszem, Jezus bardzo wiele mówił o
Królestwie Bożym, ale zawsze podkreślał, że jest to zupełnie inne królestwo niż
to, o którym myśleli Jego słuchacze. Kiedy zaś matka synów Zebedeusza prosiła,
aby jej synów umieścił w swym królestwie po swej prawie i lewej stronie,
odpowiedział jej bardzo ostro: „Nie wiecie, o co prosicie...” podkreślając po
raz kolejny, że nawet Jego najbliżsi nie rozumieli natury Królestwa, które
głosił. Tak zresztą jest i do dziś. Nikt nie zna natury tego Królestwa, jeśli
go nie oświeci Duch Prawdy.
Jezus, owszem, wyznaje w końcu, że jest
królem, ale czyni to w takiej chwili, że nikt już nie może mieć wątpliwości co
do absolutnej odmienności jego Królestwa od wszystkich innych królestw.
Dokonuje tego w najgorszym po ludzku momencie, wtedy, kiedy Jego sprawa jest
już przegrana, a zguba postanowiona – w czasie procesu prowadzonego przez
Piłata. W tamtych okolicznościach Jego wyznanie mogło być tylko przedmiotem
kpin i szyderstwa i tak też się stało. Jezus nie zgodził się na to, aby Mu
nałożono prawdziwą, złotą koronę królewską i dano do ręki złote berło, żeby Go
odziano prawdziwym królewskim płaszczem purpurowym, ale przyjął bez protestu
koronę z ciernia, trzcinę zamiast berła i strzęp czerwonego żołnierskiego
płaszcza. Zamiast korony chwały, przyjął koronę hańby.
Jest więc swoistym wyrazem
niezrozumienia najgłębszych intencji naszego Pana zdejmowanie Mu korony cierniowej
i nakładania korony ze złota, której On nigdy ani nie nosił, ani nie chciał, co
więcej, przed którą się bronił. Jego korona z ciernia przemawia o wiele mocniej
niż złoto, a żołnierski płaszcz nasiąknięty Jego krwią jest o niebo cenniejszy
niż najszlachetniejsza purpura królewska. Takie oznaki swego Królestwa Pan sam
sobie wybrał, choć jest nam to bardzo nie na rękę i kłóci się z naszym
poczuciem godności i estetyki. Chętnie uczcilibyśmy Go, jak tamci, co Go
chcieli obwołać królem, wspaniałymi znakami ziemskiego panowania. Czynimy to
nawet, ale musimy być tu bardzo ostrożni.
Czemu Jezus – nasz Król – tak postąpił? Czemu tak
skrajnie zdystansował się od wszelkich oznak ziemskiego panowania? Uczynił tak,
bo zna nas bardzo dobrze i chciał na zawsze wytrącić nam z ręki jakąkolwiek
możliwość fałszywego – ziemskiego – rozumienia Jego królowania. Wyznając przed
Piłatem: Tak, jestem królem, dodaje zaraz: Ja się na to narodziłem i na to
przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Królestwo Jezusa jest Królestwem
Prawdy, a więc usunięcia wszelkiego fałszu, całego oszustwa szatana, w którym
od grzechu pierworodnego pogrążony jest świat. Jezus demaskuje królestwo
kłamstwa, w którym księciem jest ten, który kłamcą był od początku – szatan.
Przez całą swoją działalność publiczną ujawnia różnorakie przejawy kłamstwa
począwszy od kłamstwa religijnego w wydaniu faryzeuszów i saduceuszów, przez
kłamstwa życia codziennego aż po kłamstwo polityczne. Jednocześnie objawia
prawdę o Bogu i prawdę o człowieku. On sam jest tą prawdą. To w Nim najpełniej
objawia się natura Boga, którą jest miłość, i na Nim też najwyraźniej objawia
się natura ludzkiego grzechu, którą jest śmierć – dwie strony prawdy, wydawać
by się mogło, nie do pogodzenia.
A jednak w Nim, w Jego krzyżu i zmartwychwstaniu
staje otworem wyjście z tej sytuacji bez wyjścia: Bóg kocha grzesznika i nie
pozostawia go w śmierci. To największa i najpiękniejsza prawda. Tu najpełniej
objawia się to, co stanowi duszę chrześcijaństwa, co je odróżnia od wszystkich
innych religii – miłość nieprzyjaciół. Królestwo Jezusa to ciągle Królestwo tej
właśnie Prawdy, to królestwo kerygmatu, w który nie sposób uwierzyć bez pomocy
Ducha Świętego, tak jest on nieprawdopodobny. Aby przy tej prawdzie trwać, aby
ją głosić ciągle, aby nie popaść w tryumfalizm, nie zacząć się wywyższać i
gardzić grzesznikami, aby kochać naszych nieprzyjaciół, potrzebujemy króla w
cierniowej koronie, króla, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, lecz aby
służy i dać swoje życie na okup za wielu.